Wody skuł lód zbyt niebezpieczny jeszcze by na niego wejść. Ja siedząc wygodnie na kanapie tuląc małżonkę bez słów cieszyłem się bliskością i sącząc lampkę czegoś mocniejszego miałem czas by ponownie przeżyć sezon. Na ustach zagościł uśmiech a całe ciało wypełniła błogość przed oczyma pojawiły się sceny z wypraw które odbyłem w 2017r. Przeplatane scenami z życia rodzinnego. Małżonka wyczuła to że myślami jestem gdzieś daleko i moszcząc się bardziej na mojej szerokiej piersi zapytała się o czym to jak tak rozmyślam. Z godnie z prawdą odpowiedziałem że o minionym roku. Żona by mi nie przeszkadzać sięgnęła po książkę i poprosiła o kieliszek wina. Relaksowaliśmy się wspólnie nasłuchując śpiących pociech.
Po chwili przed oczyma ponownie pojawiły się obrazy łowiska skutego lodem i bogato oprószonego śniegiem w nosie poczułem rześkość powietrza a dłonie ponownie poczuły pstryknięcia płoci i okoni łowionych z pod lodu. Minął moment i w uszach usłyszałem pierwszy płacz trzeciego dziecka syna Wojciecha. Obrazy płynnie przeszły we wczesno wiosenne klimaty przypominałem sobie jak wyglądał pierwszy karp sezonu w rękach poczułem ponownie pierwszy raz ciężar tyczki i serce zabiło szybciej gdy wspominałem hol pierwszej ryby na zestaw skrócony. W sercu poczułem radość pierwszego wodowania mojego modelu zdalnie sterowanego. I pierwszych ryb łowionych przy jego użyciu.
Otworzyłem oczy i zaburzyłem spokój wspólnego wysiadywania na kanapie by dolać sobie co nieco płynu do lampki. Ponownie przytuliłem małżonkę i zapadłem w letarg w czasie którego pojawiły się obrazy młodej zieleni kwietniowej pokrytej śniegiem. Smutne doznanie z powodu zawodów o kiju i po chwili smutek ustąpił ciepłym wspomnieniom majowych magicznych poranków i sporych sukcesów w połowie zestawem skróconym. Usta rozciągnęły mi się w uśmiechu na myśl o pierwszych niezdarnych próbach w wędkarstwie muchowym. Pierwsze ryby złowione tą metodą pojawiły się również na obrazach mojej pamięci. Twarze uśmiechniętych dzieci i mój syn śpiący z przemęczenia na fotelu karpiowym na zwodach z okazji dnia dziecka wywołały jeszcze więcej ciepła.
W krótce wspomnienia skierowały się w stronę wygranych zawodów karpiowych i kilku fantastycznych ryb złowionych na nich. Usłyszałem szczebiot córeczki na nocnej wyprawie i zobaczyłem szczęście na jej twarzy z powodu złowienia kilku fajnych karpi. W mojej głowie pojawiła się również rzeka odra z jej magią i serce radośniej zabiło na myśl o powrocie do drgającej szczytówki. To wspomnienie ustąpiło i pojawiła się twarz córki śpiącej w samochodzie nad rzeką .
Po chwili rozmyślanie i wspominanie przerwała małżonka i wspominała wspólna rodzinną wyprawę na ryby. A ja wspominałem wyprawę na łowisko eldorado gdzie spędziłem cztery fantastyczne doby razem z córeczką.
Wspomnieniami płynnie wszedłem w jesień i tu też pojawiło się masę emocji życiowy sum i pierwsza pogoń za sandaczem jesienne wspaniałe karpie i jesienna gra barw światła oraz cienia. Jednym słowem magia. Wspominałem tak blisko dwie godziny aż dobrnąłem do miłych zimnych płoci i ostatniego wypadu roku 2017.
Myśląc chciałem w jakiś sposób podsumować to co się wydarzyło w tak wspaniałym 2017 roku i w kąciku moich oczu pojawiła się nostalgiczna jedna jedyna łza szczęścia. Miałem tak znakomity rok że zabrakło słów mi by go godnie podsumować, masę przeżyć, masę emocji, masę szczęścia.